środa, 31 października 2012

Francuska lekkość tematu. Bezy

Nie wiadomo, kto pierwszy stworzył ten słodki przysmak. Czy Francuzi, czy Anglicy, czy też włoski kucharz w szwajcarskim mieście Meringen (angielska nazwa bezy to meringue). Jedno jest pewne robił je François Massialot, szef kuchni na dworach francuskich władców i właśnie najczęściej robimy bezę na sposób francuski. Francuski styl przynosi ze sobą swobodę, fantazję i radość życia. Ubijamy białka i dodajemy drobny cukier albo cukier-puder. To lekkość i precyzja. Kształt nadajemy bez ograniczania własnej inwencji twórczej, według własnych zasad i własnych reguł, ale zachowując wierność wysublimowanej formie.








































Klasyczne bezy francuskie

2 białka
60 g cukru
60 g cukru pudru

Piekarnik rozgrzewamy do 110 st. C. Blachę wykładamy papierem do pieczenia. W misce ubijamy trzepaczką albo mikserem białka. Kiedy zaczną tworzyć się niezbyt sztywne wierzchołki, dodajemy partiami cukier i ubijamy pianę na wysokich obrotach aż będzie bardzo sztywna, lśniąca. Dodajemy do piany cukier puder i bardzo delikatnie łączymy całość szpatułką. Bezy formujemy za pomocą łyżeczki lub szprycy. Małe bezy pieczemy, a w zasadzie suszymy w piekarniku 1 godz. 15 min., zaś większe przez 5-10 min. dłużej. Po upieczeniu lekko uchylamy drzwiczki piekarnika i pozostawiamy bezy w środku na kilka godzin. Przechowujemy w suchym miejscu, albo zjadamy od razu.

Smacznego!






















poniedziałek, 29 października 2012

Czarny las pod białym śniegiem - black forest cake

Pierwszy śnieg -jak pierwsza miłość. Zawsze przychodzi nagle i budzi tęsknotę. Nieważne czy przetrwa jeden dzień czy dłużej. Często myślimy o nich jak o narodzinach nowego czasu. Nawet gdy odejdzie pozostawia w nas nostalgię za ulotnym... Na słodko-gorzkie dni Tort Czarny Las. Każdy znajdzie w nim coś dla siebie: gorzką czekoladę, kwaśne owoce, delikatność kremowej śmietany, słodycz bezy. 





Biszkopt kakaowy

5 jajek
szczypta soli
odmierzyć szklanką o pojemności 250ml
3/4 szklanki cukru
2/3 mąki pszennej tortowej
1/3 szklanki kakao

proporcje na tortownicę 22cm

Białka oddzielić od żółtek. Do białek dodać szczyptę soli i ubić na sztywną pianę. Pod koniec ubijania dodawać po łyżce cukier i ubijać aż piana będzie błyszcząca. Dodać kolejno po jednym żółtku dalej ubijając. Mąkę i kakao przesiać przez sitko i wymieszać razem. Dodać do ubitych jajek w trzech partiach i delikatnie wymieszać szpatułką lub łyżką. Zrobić to w miarę delikatnie, uważając, żeby piana nie opadła.
Spód tortownicy wyłożyć papierem do pieczenia. Boków niczym nie smarować. Masę przełożyć do tortownicy. Wstawić do nagrzanego do 170 stopni piekarnika. Piec ok.35 - 40 minut. Gorące ciasto wyjąć z piekarnika, z wysokości ok. pół metra upuścić je (w formie) na blat kuchenny lub na podłogę. Odstawić w formie do ostygnięcia. Dopiero po ostudzeniu oddzielić boki tortu od formy nożem i wyjąć biszkopt. Przekroić na trzy blaty.


Przełożenie

1 słoik dżemu wiśniowego najlepiej z kawałkami wiśni lub domowej konfitury wiśniowej, ewentualnie dodatkowo wiśnie z kompotu

500 g serka mascarpone
500 ml śmietany kremowej 30% lub 36% mocno schłodzonej
1 szklanka cukru pudru

Bardzo zimną śmietanę ubić z cukrem pudrem na sztywną pianę. Wymieszać z serkiem mascarpone. Do czasu przełożenia blatów przechowywać w lodówce.

Wykonanie tortu

Przekrojone blaty posmarować każdy warstwą dżemu wiśniowego i kremu śmietanowego. Układać kolejno na paterze. Całość obłożyć bitą śmietaną. Tort schłodzić w lodówce przed podaniem. Udekorować bezikami tuż przed podaniem tortu. Jeżeli bezy położymy dużo wcześniej zawilgotnieją od kremu śmietanowego i nie będą chrupiące.



sobota, 27 października 2012

Jesienne ciasto ze śliwkami



Jesienne ciasto na pożegnanie sezonu śliwkowego. Pachnące cynamonem, który nieodparcie kojarzy się z nadejściem zimnych dni. Do porannej kawy albo do wieczornej herbaty, kiedy grzejąc dłonie ciepłą filiżanką patrzymy na spływające po szybach krople deszczu.  






Jesienne ciasto ze śliwkami 

kruche ciasto:

250 g mąki

100 g cukru
100 g masła
1 żółtko
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1 łyżeczka cynamonu
szczypta soli
2 łyżki kwaśnej śmietany

nadzienie:

1/2 kg śliwek
1/2 szklanki mielonych migdałów
3 łyżki cukru

beza:

1 białko
szczypta soli
3 łyżeczki cukru

Wszystkie składniki ciasta szybko połączyć, zagnieść, ulepić kulę i schłodzić w lodówce ok.1 godzinę. Kulę pokroić na plasterki nożem i wylepić formę. 1/3 ciasta pokroić na paski i zostawić do zrobienia kratki na wierzchu. Śliwki przekroić na pół, wyjąć pestki i ułożyć nacięciem do góry. Posypać mielonymi migdałami i cukrem. Przykryć kratką z ciasta. Białko ubić z solą na sztywną pianę, dodać cukier, ubijać jeszcze chwilę. Udekorować bezą wierzch ciasta. Piekarnik nagrzać do 180 stopni, wstawić ciasto do nagrzanego piekarnika. Piec 40-45 minut. Po ostudzeniu można posypać cukrem pudrem.

Smacznego !








czwartek, 25 października 2012

Smażone kanie z masłem pietruszkowym



Po jesiennym grzybobraniu lub po jesiennym spacerze. Bez pośpiechu. W gasnącym złotem słońcu, wśród bukowych liści. Dorodne parasolki wiodą na pokuszenie.
Czubajka kania potocznie zwana sową. Proste i pyszne...







 Kanie z masłem pietruszkowym

4 dorodne kapelusze grzyba

1 jajko
1 łyżka zimnej wody
szczypta soli
świeżo zmielony pieprz
bułka tarta
olej do smażenia (najlepiej rzepakowy)

Jajko roztrzepać z wodą, solą i pieprzem.
Delikatnym pociągnięciem usunąć trzonki grzybów, oczyścić delikatnie z zabrudzeń. Odwrócić kapelusze blaszkami do góry – lekko posolić, zanurzyć w jajku, wyjąć, potrzymać aż spłynie nadmiar – posypać bułką tartą. Smażyć na rozgrzanym oleju z obu stron na rumiano.
Na każdy kapelusz położyć kawałek masła pietruszkowego.


Masło pietruszkowe

50 g masła
1 łyżka posiekanej natki pietruszki
1 łyżeczka soku cytryny

Pietruszkę drobno posiekać. Miękkie masło rozetrzeć, dodając sok z cytryny.
Wymieszać z pietruszką. Uformować kulki lub krążki i zamrozić.









środa, 24 października 2012

narodziny bloga


Ten pamiętnik powstał z inspiracji codziennością, miejscem, w którym jestem, w którym mieszkam, z zachwytu nad nieistotnymi zdarzeniami dnia, z prób zaakceptowania siebie, pogodzenia się ze zdarzeniami, na które nie mam wpływu, z powitania dnia przy porannej kawie podanej z miłością.
Narodził się tutaj; w kuchni pod modrzewiem, w widoku na miasto z okna mojej sypialni, w Wielkim Wozie, który zawiesza się latem nad moim balkonem, tu gdzie jest moje miejsce na ziemi. Z mniej lub bardziej udanych obserwacji tego, co mnie otacza, nazywania rzeczy bliskim imieniem, z tworzenia przyjemności, które trwają chwilę... i dzielenia się nimi z osobami, które są mi bliskie.
Na początku drogi, która jest jej kresem, a jednocześnie początkiem kolejnego dnia - w końcu Ziemia jest okrągła.