wtorek, 20 listopada 2012

Dynia



„...Co masz na myśli? Te wielkie, rozdęte paskudztwa, które smakują jak woda?
- O! - podchwycił Poirot z entuzjazmem. - Właśnie w tym rzecz. One nie muszą smakować jak woda.”
Agatha Christie „Dwanaście prac Herkulesa”

Herkules Poirot mówił, że jedynym mankamentem dyni jest jej smak. A konkretnie brak smaku. Wprawdzie w dyni cały wysiłek rośliny skierowany jest na osiągnięcie imponującej wielkości lub intrygujących kształtów, a na wykształcenie interesującego smaku jakby jej nie starczało już siły. Ale od tej zasady, jak od każdej są wyjątki. A wyjątki od reguły stanowią o uroku życia.
Jeżeli ktoś jeszcze nie próbował dyni, proponuję zacząć od pieczonej dyni Hokkaido czy Butternut – lub każdej innej odmiany o suchym miąższu. Pieczenie potęguje jej smak i wydobywa aromat. Dla koneserów dyniowego smaku polecam pieczone plastry dyni jako dodatek do dań w czystej postaci np. do kanapek, grzanek i sałatek. Dla bardziej sceptycznych w tym temacie pieczona dynia po zmiksowaniu może być świetną bazą do ciast, klusek czy placków. 























Pieczona dynia

Dynię przekroić na pół. Wydłubać nasiona i cały środek. 
Dynię pokroić na plastry grubości ok. 2 cm, ułożyć na blasze wyłożonej papierem do pieczenia, posmarować oliwą i posypać odrobiną soli. Piec w temp. 200 stopni do miękkości, aż lekko się „przyrumieni” (ok. 20 minut). Po upieczeniu zjeść jako przekąskę.

Jeżeli chcemy użyć pieczonej dyni do dalszej przeróbki np. do ciasta to przed upieczeniem dynię kroimy na plastry, obieramy ze skóry i pieczemy jak wyżej ale bez soli i oliwy. Po upieczeniu studzimy i miksujemy. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.